o pierwszym polskim pokazie Strozyny,emelkach,betonie i innych ekscytacjach
Strozyna dosc dlugo wzbranial sie przed pokazami w kraju – brakowalo mu na to czasu, ochoty, kasy czy tez co moze najwazniejsze …ciekawych propozycji. Londyn to jednak Londyn. Az w koncu trafila sie propozycja z nowego hotelu w Kolobrzegu. Hotel 4 gwiazdkowy, nowoczesny, niepretensjonalny, pelen modernistycznego designu. Strozyne zaproszono do udzialu w Sand Art, imprezie otwierajacej sezon letni, bedacej polaczeniem sztuki, mody,malarstwa, fotografii i wypoczynku.
Przyznam, ze po pierwszym telefonie informacyjnym od Krzyska – mialam mieszane uczucia co do tej imprezy. Co nieco juz polskich hoteli widzialam, bankietow tez i najczesciej nie byly to fajne doswiadczenia. Moze dlatego, ze zwykle brakowalo wyczucia, dobrego smaku, klasy, dystansu. Za to w nadmiarze pojawialo sie napuszenie, nowobogactwo, nieudolne nasladownictwo, adoracja tandety i niekoniecznie wyrafinowanych schematow. Tym bardziej milo bylo mi sie rozczarowac, w sensie pozytywnym oczywiscie. Organizatorzy imprezy i sam hotel - pokazali, ze mozna zrobic cos na poziomie, nie uciekajac sie do pseudo-przepychu, ulubionego przez przecietnego Kowalskiego przytupu, morza wodki czy wystepow gwiazd w rodzaju grupy Feel czy innego Rubika. Na surowych, betonowych scianach sali klubowej hotelu , zawisl cykl obrazow Macieja Kozlowskiego, portretujacy 10 gwiazd filmow porno, kawalek dalej fotografie Andrzeja Dragana a na scianach vis a vis wind, na wszystkich 4 poziomach hotelu – rozbawialy urokliwe pieski z obrazow Doroty Sroki. Kazdy z gosci hotelu dostawal mapke z zaznaczonymi odpowiednio miejscami gdzie mogl nie tylko pocieszyc oko ale takze podegustowac potrawy przygotowane przez szefa kuchni( restauracja sand-acz) , havanskie cygara( apartament 433), skorzystac z dobrodziejstw SPA czy kosmicznego salonu fryzjerskiego. Na ile moglam to i ja rowniez nacieszylam oko i podniebienie, aczkolwiek zajmujac sie przygotowaniem pokazu mody, wpadlam w dobrze mi znany i absorbujacy mnie bez reszty wir a godziny spedzone w hotelu przelecialy mi przez palce.
winda hotelowa dziwnie na mnie wplynela
Roboty bylo sporo, w koncu 9 modelek trzeba bylo przygotowac, uczesac, umalowac, ustawic choreografie, poszczegolne looki… Krzysiek zaplanowal 3 wyjscia, w ktorych pokazal swoja kolekcje dyplomowa ( wienczaca jego nauke w prestizowym londynskim Central Saint Martins) i wybrane modele z dwoch kolejnych kolekcji pokazywanych na londynskich fashion week’ach. Wspolnie z Krzyskiem wczesniej ustalilismy, ze make-up’y i fryzury beda minimalistyczne ale wiadomo, ze to co minimalne w efekcie wymaga czesto wielu zabiegow… Na ten przyklad uczesanie emelki Jagody w zwyczajny, gladki konski ogon zabralo mi jakies 2 godzinki… nie liczac pozniejszych poprawek i dogladzen przed finalnym wyjsciem. Tak czy owak nie ma co marudzic i liczyc godzin – najwazniejsze, ze wszystko fajnie zagralo. Skromne fryzury swietnie podkreslily dziewczecosc i smuklosc moich emelek a swietliste makijaze wykonane przez Patrycje dopelnily calosci dziela. Naprawde…niesamowicie bylo obserwowac swoje dziewczyny juz podczas pokazu…skupione, wsluchane w muzyke, kroczace dumnie po nierownym, betonowym podlozu w nieziemsko wysokich i niebyt wygodnych szpilach z kolekcji Krzyska ( sprawdzilam na wlasnych nogach). Stalam pod slupem na przeciw wyjscia modelek i nawigowalam, z jednej strony modelki a z drugiej pana technicznego odpowiedzialnego za muzyke i swiatla. Wszystko szlo jak po masle, mimo stresu jaki tuz przed rozpoczeciem pokazu opanowal dziewczyny… a ja czulam jak ogarnia mnie rodzaj matczynej dumy i prawdziwe wzruszenie. Stety, niestety ale emocje bardzo czesto biora u mnie gore a jak sie uprawia zawod, ktory jest przede wszystkim pasja i hobby to trudno o wyrachowanie i zimny obiektywizm. Przez takie a nie inne podejscie do pracy grozi mi w rezultacie totalny pracoholizm, bole kregoslupa, wrzody na zoladku, nerwica i siwe wlosy ale co tam:) Jakos przezyje. Chyba.
na wlasnych nogach sprawdzam (nie) wygode szpilek Krzyska
przegryzam cos co niekoniecznie ( jak widac) smakuje Adzie
panowie techniczni
samotnosc mistrza..
pokaz otworzyla moja new face Jackie
Patrycja bosko wygladala w czarnej sukience z geometryczno-minimalistycznej kolekcji jesien/zima 08
new face Marti w przepieknej sukience z afrykanskiej kolekcji wiosna/lato 09
Jackie w mojej ulubionej sukience z kolekcji afrykanskiej.Na pokazie londynskim prezentowala ja ulubienica paryskiego Vogue’a – Iris Strubegger.
Po ekscytacjach pokazowych udalismy sie na degustacje kuchni srodziemnomorskiej a nocna pora powrocilismy do betonowych piwnic sali klubowej, gdzie projektant Strozyna przeobrazil sie w didzeja a modelki emelki w jego asystentki – didzejki.
szef kuchni i pani dyrektor hotelu
starszy pan zazyczyl sobie fotki z emelkami…nie wnikalismy po co
foty z pokazu i backstage mozna tez obejrzec na blogu agencyjnym MLStudio :
http://blog.mlstudio.com.pl/index.php/2009/07/krystof-strozyna-first-show-in-poland/
lipiec 5, 2009 @ 4:51 pm
Świetnie to wszystko wam wyszło:)
Miło się czyta i ogląda takie notki u Ciebie.
lipiec 12, 2009 @ 5:09 pm
Pierwszy raz komentuję, ale czytam bloga od dawna. Jestem wielką fanką twoich zdjęć i emelek . Bardzo podziwiam twoją pracę i widać rzeczywiście, że to też twoje hobby.
Masz fajny styl nie tylko fotografowania, ale i pisania. Z przyjemnością się to czyta. I masz u mnie plus za PJ Harvey
pozdrawiam ciepło :)
lipiec 14, 2009 @ 8:09 am
bardzo bardzo ładny pokaz- kolekcja “Afryka” najlepsza- bo najnowsza (rockowo-afrykańska) mi nie podchodzi
emelki oczywiscie wygladają jak topy i brakuje tylko nagle foto Natashy Poly albo innej Vodianowej kroczącej po wybiegu…
lipiec 19, 2009 @ 11:20 am
pocieszajace ze powstaja takie miejsca. oby jeszcze ludzie chcieli je odwiedzac!
lipiec 25, 2009 @ 6:45 pm
fajnie… w Patrycji-na-czarno się zadurzyłam.
a blog znów nie nadąża za życiem…